KE Burgmann

Od lat pomagamy firmom lokować i pomnażać zasoby

Co to są stopy procentowe i do czego służą?

Ostatnio w mediach zaszumiało od informacji związanych ze zmianami stóp procentowych. Kredytobiorcy zaczęli narzekanie, depozytariusze jakoś też nie zaczęli się uśmiechać, a co z gospodarką: Bóg raczy wiedzieć, jak powiedział prezes. Tylko ty słuchasz i tak nie do końca rozumiesz, o co właściwie to zamieszanie. O co chodzi ze stopami i czy to naprawdę ważne?

Czy jest stopa procentowa?

Wszystko ma swoją cenę, także pożyczanie pieniądza i najlepiej wiedzą ci, którzy pożyczali kapitał, a potem oddawali go z określonymi odsetkami. Stop procentowa to nic innego, jak cena pieniądza, czyli oprocentowanie, które trzeba zapłacić, gdy pożyczymy od banku pieniądze, ale też cena, którą bank nam zapłaci, jeśli pożyczy je od nas, np. w postaci depozytu. Rzecz jasna, nie zawsze są to dokładnie równowartości stopy, zwykle stanowi ona tylko pewien punkt odniesienia, zwłaszcza że na rynku stosuje się różne wysokości stóp procentowych, w zależności od rodzaju transakcji, inne będą stopy lombardowe, depozytowe, redyskontowe itd. Więcej informacji o aktualnych podwyżkach stóp procentowych znajdziemy w artykule na stronie www.gospodarkainfo.pl.

Po co i kto zmienia stopy procentowe?

Wysokość obowiązujących stóp procentowych ustala Rada Polityki Pieniężnej, organ decyzyjny Narodowego Banku Polskiego, a robi to po to, aby podtrzymać wartość realną złotówki. Stabilność waluty związana jest ściśle z inflacją, którą nietrudno zauważyć. Rzecz jasna, nie liczymy jej samodzielnie, bo robi to za nas Główny Urząd Statystyczny, natomiast robiąc zakupy, widzimy, czy rzeczy i usługi drożeją, czyli mamy do czynienia z inflacją, czy też ich cena spada, a wtedy możemy mówić o deflacji. To drugie zjawisko jest zdecydowanie rzadsze, inflacja natomiast do jakiegoś stopnia uznawana jest za normę. Tyle że, nie taka, jak w tej chwili. Dopóki wynosi ona około 2,5%, uznajemy, że nic złego się nie dzieje, a regulowanie stóp procentowych jest prawidłowe.

To, czemu inflacja wynosi 10%?

Właśnie, gdzieś coś nie do końca się udało. Zwyczajnie, na rynku pojawiło się zbyt dużo pieniądza: zasypano nim dziury, które powstały po pandemii, uzupełniono i to na bogato świadczenia socjalne, obdarowano trzynastkami i czternastkami kolejne grupy społeczne. Nadmiar pieniądza w obiegu doprowadził do wysokiej inflacji, a jedynym sposobem na jej wyhamowanie jest podniesienie stop procentowych. Kiedy rosną stopy, bank centralny pożycza pieniędzy bankom komercyjnym, ze znacznie wyższym oprocentowaniem, one w ten sposób postępują ze swoimi klientami, a to oznacza restrykcyjną politykę monetarną. Na dłuższą metę to działanie przyniesie skutek i inflacja spadnie, ale nie oznacza to, że takie działanie pobawione jest wad.

Drogi pieniądz spowalnia gospodarkę

Niestety, nie ma róży bez kolców, bo choć inflacje zapewne uda się obniżyć, to niestety drogi pieniądz oznacza, że przedsiębiorcy tną koszty, mniej inwestują, nie rozwijają firm, a co za tym idzie, nie potrzebują aż tylu pracowników. Przestraszone inflacja społeczeństwo, w dodatku widząc osłabienie rynku pracownika i opłacalność trzymania pieniędzy na lokacie (bo wyższa stopa procentowa to też wyższe oprocentowanie depozytów), przestaje kupować, a więc ponownie gospodarka się osłabia. W konsekwencji podniesienia stóp inflacja nieco zmaleje, ale spadnie też PKB.

A co z przeciętnym Kowalskim?

Największy problem mają w tej chwili kredytobiorcy hipoteczni, szczególnie ci, którzy zaciągali kredyty rok, dwa lata temu, gdy stopy były wyjątkowo niskie. Wbrew pozorom nie to jest największym problemem. Najgorsze jest to, że wzrost stop powoduje spadek zdolności kredytowej. Zwyczajnie, coraz mniej liczne grupy stać na zaciągniecie kredytu. Własne mieszkanie zaczyna być w tej sytuacji luksusem, na który mogą sobie pozwolić nieliczni.